25 CZERWCA 2016 - To był wielki dzień. Nie obrażając nikogo wielka sobota. Dla reprezentacji Polski bo wygrała ze Szwajcarią. Dla Grądów bo po raz pierwszy - w wiekowej historii wsi - pobiegli uczestnicy terenowego biegu „Tropem Wilka”.
Było ich dziewięcioro. Urszula Lóźniewska, Martyna Wilczewska, Agata Wysocka, Mateusz Józefowicz, Sylwester Kasprowicz, Cyprian Mężykowski, Andrzej Psiuk, Filip Rudziński i Marcin Zieliński.
Zaczęło się, jak zwykle zresztą, od dyskusji na zebraniu wiejskim i odpowiedzi na pytanie. Czy robimy festyn, albo jak kto woli, jubel na Grądach? Wszyscy oczywiście byli za. Bo kiedy to w ubiegłym roku wygraliśmy z przeciwnościami natury, wątpliwości nie było. Mirek - który od momentu, gdy został dyplomowanym ratownikiem WOPR stał się też aktywnym sportowcem - autorytarnie stwierdził. Zorganizujemy terenowy bieg na gruntowej drodze wokół wioski. I tak się stało. Zatwierdzono termin i nazwę. Wspólnie, dzięki rodzinie sołtysa i innym przyjaciołom został wymyślony nasz herb - moim skromnym zdaniem fantastyczny. Trasa została przejechana i wyszło, iż ma dokładnie 3 kilometry. Nieoceniona Hania Bem z gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji wymyśliła dwie konkurencje: na 3 oraz – dla bardziej odpornych - na 6 kilometrów.
Wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. Organizatorzy nie przewidzieli tylko, że właśnie w sobotę – o godzinie 15.00 Polska zagra w 1/8 finału Mistrzostw Europy.
Nikt nie mógł się już wycofać. Na boisku powstała więc strefa kibica – to dla fanów piłki i strefa zwolenników biegania. Jak już napisałem zgłosiło się ich dziewięcioro. Mieli wystartować o szesnastej, ale mecz trochę wszystko opóźnił ruszyli więc dwadzieścia kilka minut później.
W tym czasie na boisku w Saint-Etienne było już 1:0 dla nas. W 39. minucie Łukasz Fabiański skutecznie interweniował i dalekim wyrzutem rozpoczął kontrę biało-czerwonych. Piłka trafiła do Kamila Grosickiego, który rozpoczął kolejny rajd w kierunku pola karnego rywali. Mimo asysty szwajcarskich obrońców zdołał wrzucić piłkę, która przepuszczona w polu karnym przez Arkadiusza Milika trafiła wprost pod nogi Jakuba Błaszczykowskiego. Kuba miał dużo miejsca i czas. Przymierzył, zachował zimną krew i strzeli gola między nogami bezradnego Yanna Sommera.
Tak więc i we Francji i na Grądach było jak w przedsionku piekła. I w takim to gorącym czasie wpadł na metę pierwszy zawodnik startujący na 3 kilometry. Był nim Cyprian Mężykowski. Podczas gdy ten krótszy dystans kończyli: Urszula Lóźniewska, Agata Wysocka i Mateusz Józefowicz, długodystansowcy pobiegli dalej. Podziwiałem ich. Poza woda jaką się oblewali, lał się na nich skwar z nieba. Chyba bogowie z Olimpu nie mogą sobie darować przegranej z roku ubiegłego. Czwórka naszych zawodników nie poddała się jednak. 6 kilometrów pierwszy pokonał Marcin Zieliński, potem przybiegli: Martyna Wilczewska, Filip Rudziński, Sylwester Kasprowicz i Andrzej Psiuk.
W momencie gdy nasi zawodnicy odbierali nagrody – też fantastyczne – pierwszego ćwierćfinalistę Euro 2016 musiała wyłonić dogrywka. Dla reprezentacji Polski była to druga dogrywka w historii, pierwszą biało-czerwoni rozegrali na mistrzostwach świata w 1938 roku we Francji – w legendarnym starciu z Brazylią – również na etapie 1/8 finału. Od początku dogrywki przewagę mieli Szwajcarzy. W 113. Minucie Łukasz Fabiański popisał się, kolejną w tym meczu, kapitalną interwencją w sytuacji sam na sam z Erenem Derdiyokiem. W 120. Minucie przed szansą stanęli nasi zawodnicy, ale Łukaszowi Piszczkowi zabrakło centymetrów do szczęścia. Bramka nie padła i obie ekipy mogły szykować się do serii rzutów karnych, w której biało-czerwoni triumfowali 5-4!
Organizatorzy i uczestnicy I Biegu Tropem Wilka też.
WYNIKI OFICJALNE
3 kilometry – kobiety
1.Urszula Lóźniewska
2. Agata Wysocka
3 kilometry – mężczyźni
1. Cyprian Mężykowski
2. Mateusz Józefowicz
6 kilometrów – kobiety
1.Martyna Wilczewska
6 kilometrów- mężczyźni
1.Marian Zieliński
2.Filip Rudziński
3.Sylwester Kasprowicz
4.Andrzej Psiuk
Wszystkim w imieniu sołtysa Mirka wielkie dzięki i do zobaczenia za rok.
Autor: szyderca
P.S. Trochę historii. Mecz piłkarski Brazylia − Polska
Mecz Brazylia – Polska na Mistrzostwach Świata w roku 1938 był debiutem reprezentacji Polski na takiej imprezie. Trenerzy Józef Kałuża i Marian Spojda zdecydowali, że na mistrzostwa pojadą ci sami zawodnicy, którzy pokonali w eliminacjach reprezentację Jugosławii. Jedyną zmianą był wyjazd na mundial Fryderyka Scherfke z Warty Poznań, który zastąpił kontuzjowanego Wostala z AKS-u Chorzów.
Piętnastu zawodników, którzy pojechali do Francji, reprezentowało 9 różnych klubów: 4 - Ruch Chorzów (bramkarz Walter Brom, obrońca Edmund Giemsa, napastnicy Ernest Wilimowski i Gerard Wodarz), 2 - Naprzód Lipiny (pomocnik Wilhelm Piec i jego brat Ryszard grający na pozycji napastnika), 2 - Polonię Warszawa (obrońca Władysław Szczepaniak i pomocnik Erwin Nyc), 1 - AKS Chorzów (napastnik Leonard Piątek), 1 - Cracovię (pomocnik Wilhelm Góra), 1 - Dąb Katowice (pomocnik Ewald Dytko), 1 - ŁKS Łódź (obrońca Antoni Gałecki), 1 - Warszawiankę (napastnik Stanisław Baran), 1 - Wartę Poznań (napastnik Fryderyk Scherfke). Edward Madejski w trakcie mistrzostw nie należał do żadnego klubu. Walter Brom i Stanisław Baran byli powołani na mistrzostwa, pomimo tego, że nigdy wcześniej nie występowali w barwach biało-czerwonych.
Przebieg spotkania. 5 czerwca o godzinie 17.30 szwedzki sędzia Ivan Eklind gwizdnął po raz pierwszy. Na Stade de la Meinau zasiadało około 13 500 widzów, w tym około 1000 Polaków, głównie emigrantów. Nie ma informacji o pierwszej bramce strzelonej przez Leônidasa. Nikt jej nie opisał w polskiej prasie, a piłkarze także nie mogli sobie przypomnieć jak padła. Wiadomo tylko, że stało się to w 18. minucie. Po pięciu minutach Ernest Wilimowski przedryblował obrońców brazylijskich, wpadł w pole karne, a tam został nieprzepisowo powstrzymany przez Algisto Lorenzato, znanego pod pseudonimem Batatais. Do jedenastki podszedł Fryderyk Scherfke i pokonał bramkarza z Brazylii. Była to historyczna pierwsza bramka Polaków na Mistrzostwach Świata. Do przerwy padły jeszcze 2 bramki (strzelone przez Romeu i Perácio).
Po pierwszej połowie Polacy byli cofnięci do defensywy, jednak niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy zaczął padać deszcz. W 53. i 59. minucie Ernest Wilimowski pokonał Batataisa, doprowadzając do wyniku remisowego 3:3. W 71. minucie Edwarda Madejskiego pokonał Perácio. Kiedy już się wydawało, że drużyna z południowej Ameryki zakończy ten mecz zwycięstwem, bramkę na minutę przed końcem spotkania strzelił Wilimowski, co doprowadziło do dogrywki.
Od samego początku dogrywki Brazylijczycy ruszyli na bramkę Edwarda Madejskiego. Dwie bramki w pierwszej części dogrywki zdobył Leônidas. Polskiego bramkarza pokonał kolejno w 93. i 104. minucie. W 118. min gry bramkę kontaktową strzelił ponownie Ernest Wilimowski. Biało-czerwoni mieli jeszcze dwie szanse na bramkę. Najpierw niecelnie z rzutu wolnego uderzył Gerard Wodarz, a chwilę później Erwin Nyc trafił w poprzeczkę. Ostatecznie Polacy przegrali mecz 5:6. I to by było tyle z historii. Portugalia to nie Brazylia, ale…
Autor: szyderca
Nadesłał: Sylwester Kasprowicz